FightBox on Facebook
English (United Kingdom)Polish (Poland)Czech (Čeština)

Listopad 2014: Raz TNA, zawsze TNA?

Jak zostać profesjonalną supergwiazdą wrestlingu? Czym jest szkoła wrestlingu WWE Performance Center i jak się do niej dostać? Angażowaniem jakich osób jest w obecnych czasach zainteresowana WWE? W jaki sposób procedura przyjmowania do WWE zmieniała się na przestrzeni lat? Czy można pozostać sobą, jak już wkroczy się w system rozwojowy oferowany przez WWE? Co to oznacza dla twojej kariery, jeżeli zapiszesz się do TNA zamiast do WWE? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w tym wydaniu bloga FightBox.

Skąd w ogóle biorą się zapaśnicy?

Jeżeli nie jesteś fanem wrestlingu (a zakładam, że jesteś, skoro nadal czytasz), możesz zastanawiać się, skąd biorą się Supergwiazdy WWE. Czy to emerytowani zawodnicy amerykańskiego footballu? Czy może są hodowani w kontrolowanych warunkach w laboratorium WWE? A może po prostu wyskakują z dziury w ziemi? Oczywiście odpowiedź brzmi, że wszystkie nowe nabytki WWE z ostatnich kilku lat pochodzą z nowej placówki szkoleniowej WWE - The Performance Center, która zupełnie zmieniła postrzeganie tego, w jaki sposób można stać się gwiazdą w branży zapaśniczej.

Od połowy lat 90-tych WWE w ten czy inny sposób szkoli zapaśników w swoich własnych placówkach zapaśniczych po rozpadzie systemu terytorialnego. W lipcu 2013 oficjalnie został otwarty ośrodek szkoleniowy WWE Performance Center - olbrzymie, nowoczesne centrum szkoleniowe o powierzchni blisko 2.500 metrów kwadratowych, z pełnym wyposażeniem, z siedmioma ringami zapaśniczymi, profesjonalnym studio telewizyjnym i siłownią, oferujące usługi trenerów siłowych i kondycyjnych oraz inne usługi. To w tych murach tworzy się supergwiazdy WWE. Trening staje się tu pełnoetatowym zajęciem dla nowych rekrutów, którzy czasami spędzają tu całe lata starając się zrobić wrażenie na swoich trenerach oraz innych urzędnikach WWE, mając nadzieję na udział w spocie telewizyjnym oraz w zawodach odbywających się przez cały rok na całym świecie pod marką sportowo-rozrywkową WWE.

Jak zmieniła się droga do sukcesu

Zawsze dostanie się do WWE było ostatecznym celem dla każdego zapaśnika. Nawet w czasach podziałów terytorialnych, praca w Madison Square Garden w ramach byłego terytorium WWWF było uznawane za szczyt kariery. Później, rozsądnym wyborem było zawsze wykorzystanie jednej z dużych organizacji wrestlingowych w nadziei bycia dostrzeżonym. Wielkie gwiazdy, takie jak Steve Austin, Chris Jericho, Mick Foley i Rey Mysterio wszyscy pracowali najpierw w konkurencyjnych klubach takich jak ECW i WCW, żeby zwrócić na siebie uwagę „dużej ligi” wrestlingu. Następnie funkcję tę przejął niejako Ring Honorowy, a dostanie się na niego stanowiło poważny awans, między innymi dla takich zapaśników jak CM Punk, Daniel Bryan, Seth Rollins i Cesaro.

Jednakże dzisiaj wydaje się, że praca dla kolejnych wielkich konkurencyjnych klubów jest bardziej ograniczeniem niż awansem. Największego szoku doznałem, gdy długoletni as TNA, AJ Styles nie został wybrany przez WWE, kiedy odszedł z TNA na początku tego roku. AJ cięzką pracą wspinał się po drabinie kariery, począwszy od pracy w niezależnych klubach, poprzez Ring Honorowy, aż do TNA, gdzie wykazał się niesamowitymi meczami z najbardziej utalentowanymi zawodnikami w branży, na przykład z Kurtem Angle.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego WWE nie podpisuje kontraktów z ludźmi takimi jak Bobby Roode, Samoa Joe, Austin Aries, Abyss czy AJ Styles. Czyżby WWE nie było zainteresowane utalentowanymi zawodnikami, którzy noszą etykietę „ludzi TNA”, czy może to ci zapaśnicy nie są zainteresowani WWE? Harmonogram WWE jest zdecydowanie bardzo napięty i może okazać się wyczerpujący, o czym mówiłem w wydaniu wrześniowym, jednak większość zawodników decydujących się na TNA miało już doświadczenia w WWE i jest wypalona, a nie brak im tych doświadczeń.

„Przeprogramowanie” w Performance Center

Kolejny powód może być taki, że, o ile mogę się zorientować, jeżeli jesteś jednym z lepszych niezależnych zapaśników, który nie da się „przeprogramować” przez WWE w Performance Center, najprawdopodobniej nie osiągniesz tam sukcesu. WWE zawsze stawiało sobie za cel zmianę zwyczajów osób z ugruntowaną karierą, przychodzących z innych organizacji. Steve Austin został wprowadzony jako „Mistrz Ringu”, Brianowi Danielsonowi zmieniono imię na Daniel Bryan i tak dalej, głównie ze względu na legalność tych działań. Vince McMahon lubi zastrzegać prawami autorskimi nazwiska i wizerunki swoich zawodników w celu maksymalnego zwiększenia ich wartości, jednak wydaje się, że jest w tym kolejne dno. Wydaje się, że wszyscy zawodnicy wychodzący z ośrodka rozwojowego WWE przez ostatnich kilka lat są swoimi dokładnymi podobiznami. Większość z nich ma między 187 a 200 cm i ważą między 104 a 136 kg, mają opalone ciała i podobny styl walki na ringu. To tak, jakby mieli formę Johna Ceny, do której starają się wtłoczyć każdego z zawodników, jednak wszyscy wiemy, co się stanie, gdy będziemy próbowali wepchnąć okrągły kołek do kwadratowej dziurki. Czasami linia produkcyjna WWE stworzy coś, co przyniesie sukces (Randy Orton, Batista), jednak najczęściej jej produkty giną w tłumie. Goście tacy jak Bray Wyatt są jak oddech świeżego powietrza.

Wydaje mi się, że WWE zdołało zebrać owoce w postaci sukcesów dużej liczby naprawdę utalentowanych zawodników pochodzących z innych klubów wynika z tego, że pozwolili im być sobą. Zawodnicy tacy jak Jake Roberts, Roddy Piper, Rey Mysterio, Booker T, Chris Benoit i CM Punk wszyscy mieli już ukształtowany charakter i zostali przejęci przez WWE w gotowej formie, bez konieczności ich dopasowywania. Wiedzieli już kim są, a wiedzę swoją zdobywali przez lata na ringach zapaśniczych na całym świecie oraz osiągali sukcesy zarówno przed, jak i po swoim udziale w WWE.

Pytania

Czy to możliwe, by odnaleźć siebie w miejscu takim jak Performance Center? Czy ma się na tyle wolności, by być sobą, być twórczym i ryzykować, czy zostaje się postacią, jakiej samemu się nie lubi, dostaje się formułki do nauczenia na pamięć do akcji promocyjnych i znajduje się pod ciągłym, intensywnym nadzorem trenerów, który albo cię kształtują, albo łamią? Zapaśnicy NXT znajdują się w tej trudnej i przedziwnej sytuacji. Z jednej strony muszą dokładać wysiłków, by stać się takim zapaśnikiem, jakiego oczekuje od nich WWE, ale z drugiej strony muszą też robić coś, co sprawi, że będą inni i interesujący - coś, co sprawi, że będą się wyróżniać, że będą jedyni w swoim rodzaju, co pozwoli im odstawać od swojej grupy. Czują się, jakby chodzili po potłuczonym szkle, gdzie nie mogą być zbyt nieuważni, a jednocześnie muszą robić coś, co będzie uznane za spontaniczne.

Jedno jest pewne, w chwili obecnej WWE poważnie brakuje materiału na gwiazdy. Czy Performance Center WWE będzie w stanie wyprodukować kolejną wielką, mega gwiazdę jak Hulk Hogan, Steve Austin, The Rock czy John Cena? Czy nie lepiej byłoby dać gościom z NXT więcej wolności, by odnaleźli sami siebie? Czy nie przyniosłoby pozytywnych rezultatów zatrudnienie gości spoza systemu, na przykład AJ Stylesa? A jeżeli jesteś już „człowiekiem TNA”, czy to oznacza, że zdecydowanie obniżyłeś swoje szanse na uzyskanie kontraktu w przyszłości? Te pytania wymagają zadania, bo wydaje się, że cały biznes wrestlingowy znajduje się w stanie hibernacji od ostatnich pięciu czy sześciu lat, za wyjątkiem powrotu wielkich gwiazd lat minionych, takich jak The Rock czy Brock Lesnar.

Jak zrobić, żeby zadziałało

Wydaje się, że w najbliższym czasie jest tylko jedna droga, która prowadzi do elitarnego poziomu zawodowego wrestlingu i jest nią droga przez Performance Center. Jeżeli jesteś kandydatem na zapaśnika, szanse są bliskie żadnym, a nawet, jeżeli uda ci się tam dostać, prawdopodobnie i tak nie zostaniesz zapaśnikiem, o jakim marzyłeś. Z chwilą, gdy znajdziesz się w Performance Center, jest ograniczona liczba spotów objętych danym programem, a nawet jeżeli posiadasz wszystkie niezbędne narzędzia, nie ma gwarancji, że „dział twórczy znajdzie coś dla ciebie” lub że zostaniesz wkrótce zaproszony do głównego programu.

Spójrzmy jednak prawdzie w oczy, WWE wie, co robi. Nie stali się promotorem numer jeden wrestlingu na świecie przez przypadek. Rozrośli się z regionalnej placówki w globalną, korporacyjną maszynerię sportowo-rozrywkową działającą 24 godziny na dobę, maszynerię napędzaną talentami. Co roku grupy potencjalnych zapaśników są oceniane pod kątem znalezienia kolejnej wielkiej gwiazdy, która zmieni wizerunek branży. Kto będzie następny? Wielu będzie próbować, ale tylko z kilkoma zostanie podpisany kontrakt. Oczywiście jakaś garstka dostanie pełnometrażowy spot w programie, ale tylko niewielu wybrańców dojdzie do głównej imprezy WrestleMania.

Mam tylko nadzieję, że decydenci WWE nie umieścili wszystkich swoich jaj w jednym koszyku, kiedy otwierali Performance Center i nie ograniczyli zbytnio swego toku myślenia, jeżeli chodzi o znajdowanie nowych gwiazd. W końcu celem jest znalezienie talentu, który ponownie rozpali ogień atrakcyjności profesjonalnego wrestlingu / rozrywki sportowej i umieści go na poziomie, na jakim znajdował się w Erze Attitude lub w latach 80-tych, gdy znajdował się on w swojej najgorętszej fazie, jednak gdy inne spółki nie mają pieniędzy, telewizji ani zasobów, by móc konkurować z WWE, trudno będzie kultywować taką nową gwiazdę w sposób inny, niż tylko w zamknięciu systemu WWE.

 

- Daniel Austin (Don Roid)

daniel.austin@spiintl.com

www.facebook.com/realdonroid

www.twitter.com/donroidDDW

www.fightbox.com/en/blog

  • Dodaj na:
    Facebook Google Bookmarks