Zawodowy wrestling to nie tylko federacja WWE. To nie tylko WrestleMania, Hulk Hogan, The Rock i John Cena. To nie tylko gale Monday Night Raw i Vince McMahon. To nie tylko telebimy TitanTron, zakulisowe scenariusze, diwy, pirotechnika i opera mydlana dla facetów. Jedną z zalet zawodowego wrestlingu jest to, że gdy zaczniesz zagłębiać się w ten temat, odkryjesz, w jak wielu stylach jest on uprawiany na całym świecie. W Japonii ma on bardziej sportowy charakter – kładzie się tu nacisk na mocne ciosy i wyczerpujące treningi w dojo, a unika się bezsensownych historyjek. W Meksyku chodzi przede wszystkim o show, efektowne akcje, maski i skoki w dużej wysokości. Tymczasem miejsca, takie jak Filadelfia i Portoryko, są znane z brutalnej, krwawej nawalanki. W Wielkiej Brytanii natomiast w latach 1955-1985 nadawano program World of Sport, w którym chodziło przede wszystkim o zapasy.
>
Tym, co odróżniało według mnie brytyjski wrestling, były zasady, które miały faktyczne znaczenie. Jeśli zawodnik w ringu wykonywał zagranie niemające nic wspólnego z zapasami, niemal zawsze sędziowie od razu na to reagowali. Dawali oni „publiczne ostrzeżenia” za łamanie tych zasad, a otrzymanie trzech takich ostrzeżeń skutkowało dyskwalifikacją. Walki w programie World of Sport rozgrywały się według zasad Lorda Admirała Mountevansa. Nakazywały one m.in. szybkie liczenie zawodnika leżącego na plecach do 10, przerywanie akcji na linach i w rogach ringu, zaś same walki toczono systemem rundowym, podobnie jak w boksie. Większość pojedynków była toczona do dwóch wygranych i obowiązywał zakaz uderzania przeciwnika zamkniętą pięścią. Wyglądało to tak, jakby zawodowy wrestling był bardziej rozwiniętą wersją amatorskich zapasów. Chwyty i kontrataki stały tu na wysokim poziomie technicznym.
W tamtej epoce sławę zdobywali naprawdę niesamowici zawodnicy, w tym Johnny Saint, Steve Grey, Marty Jones, Mark „Rollerball” Rocco, Bobby Barnes i wielu innych. Największym echem odbił się chyba jednak konflikt dwóch olbrzymów: Big Daddy’ego i Gianta Haystacksa, którzy łącznie ważyli około 450 kilogramów. Potrafili oni przyciągnąć przed telewizory ponad 18 milionów widzów. Niektórzy zawodnicy wyjechali do Ameryki i tam również zostali gwiazdami, np. Fit Finlay, William Regal i „The British Bulldog” Davey Boy Smith, podczas gdy inni przyjeżdżali do Wielkiej Brytanii, by spróbować swoich sił na angielskich ringach.
Choć nie uważam się oczywiście za historyka brytyjskiego wrestlingu, pamiętam, że wraz z końcem programu World of Sport w 1985 roku zaczęła się rozkręcać Hulkamania. Z upływem lat prawdziwy „brytyjski styl” walki stopniowo się zamerykanizował i nie był już tak widoczny. W ostatnim czasie jednak zawodowy wrestling w Wielkiej Brytanii zaczyna się odradzać. Co chwilę dostaję na Facebooku zaproszenia na wydarzenia wrestlingowe i widzę wiele postów znajomych zawodników z tego kraju. Ponadto europejskie tournee organizowane przez federacje TNA i WWE cieszą się teraz rekordową popularnością. Sam nawet wziąłem udział w kilku walkach w Szkocji, m.in. na jednej z większych gal – Hell 4 Lycra, którą zorganizowała federacja SWE i na której wystąpiły takie legendy WWE, jak Ted DiBiase, Virgil i Tatanka (tak, wciąż jeszcze mnie czasem zapraszają na ring, hehe).
Skoro znów zaczęło się dobrze dziać, to naturalne, że ktoś postanowił spróbować przywrócić chwalę programowi World of Sport. I właśnie jesteśmy tego świadkami. 17 listopada w podlondyńskim Croydon odnowiona gala World of Sport powróci z tym samem formatem, tymi samymi zasadami, ale z nowym pokoleniem wrestlerów. W gali weźmie udział bardzo dobrze znany mi człowiek, z którym wiele razy walczyłem w ringu – Joe Legend, była gwiazda federacji WWE i TNA. Ponadto zobaczymy dawnego wrestlera z WWE, a teraz prezentera, Matta Strikera, wielu zdolnych zawodników z Wielkiej Brytanii, a także kilka legend programu World of Sport. Karta walk wygląda następująco:
Matt Striker vs. Johnny Kidd
Joe E. Legend vs. Alan Lee Travis
Barbarian Karl Krammer vs. Peckham Playboy Hakan
Prodigy Paul Malen vs. The Saint
The Zebra Kid vs. Zak Knight
I co Wy na to? Czy World of Sport zdoła powrócić do dawnej chwały? Czy stare zasady Lorda Admirała Mountevansa nadal będą cieszyć się zainteresowaniem? Czy nowe pokolenie brytyjskich wrestlerów dorówna w ringu starej gwardii? Czy znów zadzieje się ta sama magia, co przed blisko 30 latami? Jestem bardzo ciekaw, jak sobie poradzi nowe wydanie programu World of Sport.
Jeśli komuś jeszcze mało wrestlingu, to w tym miesiącu kanał Fightbox pokazuje walki federacji New Japan Pro Wrestling i zabawne pojedynki z Osaki – nie przegapcie ich, bo jest co oglądać! Pełną listę znajdziecie w programie stacji.
- Daniel Austin
daniel.austin@spiintl.com