Wiele pełnoprawnych i uznanych dyscyplin sportowych ma również swoją wersję ‘rozrywkową’. Weźmy dla przykładu zawody pływackie i pływanie synchroniczne. W pływaniu w wydaniu olimpijskim zawodnicy intensywnie trenują przez cały rok, są na ścisłej diecie i robią wszystko, żeby doprowadzić ciało do sprawności maszyny, posiadającej przewagę konkurencyjną nad pozostałymi pływakami. Cały proces przygotowania do zawodów, jak i cała procedura samych zawodów, podlegają ścisłym wytycznym i regulaminom dla tej dyscypliny, których bezwzględnie należy przestrzegać. Tymczasem w pływaniu synchronicznym, które również polega na osiągnięciu jak najwyższego stopnia sprawności fizycznej, ale i też na stworzeniu jak najbardziej widowiskowego pokazu, wygrana zależy bardziej od subiektywnej oceny jury, niż od wyniku osiągniętego w porównaniu z pozostałymi uczestnikami.
Istnieje jeszcze wiele podobnych przykładów w świecie sportu: sparingi karate, czyli starcie dwóch przeciwników zwane kumite (karate pełnokontaktowe – pełnoprawna dyscyplina sportu) i karate w wersjach ‘kata’, czyli pokazowych układów ataku i obrony. Mamy też łyżwiarstwo (biegi łyżwiarskie) i łyżwiarstwo figurowe, albo stosując mniej subtelne porównanie – wrotkarstwo i tzw. roller derby (pokazowe wyścigi drużynowe na wrotkach). Dlaczego takie rozróżnienie nie mogłoby dotyczyć również zapasów w wersji profesjonalnej i w wersji wyłącznie na potrzeby „rozrywki” lub „pokazu”?
Taki ‘produkt’ wyobrażam sobie mniej więcej tak: dwóch zapaśników przygotowuje swój materiał promocyjny (krótka reklama, itp.), potem staje na ringu, walczy ze sobą, a po skończonej walce otrzymuje punkty wg określonych kryteriów, np. od byłych zapaśników, którzy stanowią jury. Na przykład każdy z sędziów mógłby przyznać maksymalnie 10 punktów, a zwycięzcą byłby zawodnik z najwyższym wynikiem.
Karta wyników obejmowałaby następujące kryteria i wyglądałaby np. tak:
Umiejętność auto-promocji: 8/10, 9/10, 9/10
Wejście na ring (widowiskowość): 5/10, 7/10, 6/10
Jakość pojedynku i (ogólne) wykonanie: 10/10, 9/10, 10/10
Łączny wynik: ___, ___, ___
A tak naprawdę, czy powyżej opisana, ‘hipotetyczna’ sytuacja nie dzieje się już teraz? Co miesiąc federacja WWE wypuszcza program w systemie PPV (WrestleMania, SummerSlam, itp.), a potem można wysłuchać jego recenzji z ust takich sław wrestlingu, jak Steve Austin czy Jim Ross, na ich podcastach. Nieprawda? Nawet ja pokusiłem się o własne recenzje, które są dostępne na The FightBox Podcast.
Spójrzmy prawdzie w oczy: profesjonalne zapasy w rozumieniu tej dyscypliny od końca XVIII wieku do połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia odeszły w zapomnienie. Na dobre rozgościły się “Sporty Rozrywkowe”, a sam produkt ewoluował do postaci, w której każdy widz jest w pełni świadomy, że pojedynki są ustawiane i to, co ogląda, to jedynie występ. Dlaczego więc wciąż staramy się utrzymać wrażenie autentyczności pojedynków i nie dopuścić do siebie swoistego ‘braku wiary’ w to, co widzimy? Zawsze uważałem, że jeśli takie ‘przedstawienie’ zostanie odegrane z dostateczną wiarygodnością, widz nie utraci wiary w autentyczność walki na ringu, ale patrząc obecnie na niektóre pojedynki, przychodzi nam do głowy oczywista myśl, że zapaśnicy w cale nie starają się utrzymać wiarygodności toczonej walki. Ich jedynym celem jest wywołanie jak największego wrażenia na tłumach publiczności przy pomocy pokazu tężyzny fizycznej, zręcznego układu ruchów. Chcą zgarnąć brawa za wykonanie skomplikowanych układów polegających na upadkach, rzucaniu i odbijaniu się od liny na ringu. Tak naprawdę, do pisania tego bloga zainspirował mnie jeden pojedynek: Richochet kontra Will Ospreay z zawodów “Best of the Super Juniors 2016” w ramach New Japan Pro Wrestling.
Jeśli chodzi o ten styl profesjonalnego wrestlingu, trudno byłoby go przebić, tak samo jak wyżej wspomniany pojedynek. Ci dwaj zawodnicy wykazali się nie tylko znakomitą formą fizyczną, ale pokazali też takie ‘sztuczki’ przy pomocy własnych ciał, które dla większości ludzi byłyby po prostu niemożliwe do wykonania. Ich wyczucie czasu, wykonanie i tempo pojedynku były wprost perfekcyjne.
Jednak w rzeczywistości to nie były profesjonalne zapasy, a jedynie rozrywkowa odmiana tej dyscypliny, którą moglibyśmy nazwać wrestling ‘synchroniczny’. Jeśli chcecie zobaczyć profesjonalny wrestling w wydaniu zawodowców, obejrzyjcie walkę: Dory Funk Junior kontra Jack Briscoe.
Ci dwaj faceci pokazali na czym polegają prawdziwe, profesjonalne zapasy i naprawdę widać było, że skłonni są do największych poświęceń, żeby utrzymać iluzję prawdziwej walki i autentycznej dyscypliny sportu. Jednak oprócz samej dyscypliny również jej otoczenie znacznie się zmieniło – do tego stopnia, że fani siedzący w domu przejęli już prawie rolę jury przyznającego punkty poszczególnym zawodnikom za ich występy na ringu, co z kolei zachęciło zawodników do próby przypodobania się tego rodzaju publiczności. Dla takich zawodników ważniejsze stało się wywołanie reakcji typu: „to jest super”, „niesamowite”, „o cholera…”, niż utrzymanie iluzji i wiary w autentyczność toczonej przez nich walki.
Wrestling ‘synchroniczny’ polega na ciągłym przesuwaniu granic tego, co w żargonie nazywamy ‘kayfabe’ (udawanie, granie), po to, żeby dać fanom to, czego naprawdę oczekują. I to właśnie jest istotą całkowitej kontroli nad prawdziwymi zwycięzcami i przegranymi pojedynku – możliwość głosowania na najlepszy występ.
Oprócz wyżej opisanego przeze mnie, ‘olimpijskiego’ formatu dyscypliny, w którym jury składałoby się z ekspertów z tej branży, można też pomyśleć o bardziej interaktywnej wersji, w której fani, a dokładniej mówiąc, widzowie siedzący w domach i oglądający pojedynki, oddawaliby swoje głosy na najlepsze pojedynki/najlepszych zawodników.
W rezultacie mogłoby powstać wiele dyscyplin, programów i imprez pokrewnych: dla przykładu zamiast programu “Dancing with the Stars” (w polskiej wersji „Taniec z gwiazdami”) moglibyśmy mieć “Wrestling z gwiazdami”. A dlaczego nie wyprodukować takiego programu według formuły „Mam Talent”, w której jury oglądające pojedynki na żywo, przyznawałoby “X” uczestnikom, których występ na ringu nie podobał się im. Tak naprawdę liczba możliwych opcji jest prawie nieograniczona…
Jestem przekonany, że dla wielu zwolenników ‘starej szkoły’ wrestlingu takie pomysły byłby nie do przyjęcia, ponieważ wychowali się na zupełnie innym stylu tej dyscypliny. Jednak nawet dzisiaj – jeśli dobrze przypatrzymy się WWE – sytuacja w niewielkim stopniu różni się od powyżej opisanych hipotez. Spójrzmy chociażby na federację Lucha Underground – to już zupełnie inny sposób prezentacji tej dyscypliny sportu; jakby osadzonej w realiach serialu science-fiction. Poza tym, jestem przekonany, że profesjonalni łyżwiarze uprawiający wyścigi łyżwiarskie nie spoglądają z góry na łyżwiarzy figurowych. A czy Harlem Globetrotters nie jest tak naprawdę drużyną super utalentowanych zawodników? Ich występy przyciągają tłumy i jestem przekonany, że sam Kobe Bryant chciałby zrobić sobie z nimi zdjęcie. Dlaczego więc profesjonalni zapaśnicy mieliby gardzić zawodnikami wrestlingu ‘synchronicznego’? I wreszcie, nawet jeśli ten pomysł nie przyjmie się w Ameryce, na pewno znajdzie się dla niego odpowiedni rynek zbytu, np. w Japonii.
Moja propozycja brzmi następująco: może nadszedł już czas, żeby rozdzielić profesjonalne zapasy, zawodowy wrestling od tego, co stanowi jedynie przesadnie wyreżyserowany, przesadnie ustawiony, bezproduktywny (również pod względem sprzedaży) i przymilający się fanom spektakl rodem z Cirque du Soleil i znaleźć dla niego osobne miejsce – to znaczy stworzyć dla niego nową dyscyplinę – z kategorii sportów rozrywkowych?
Jakie mieliście wrażenia po walce Richochet kontra Will Ospreay? A co sądzicie o koncepcji wrestlingu „synchronicznego”? Czy sprawdziłby się w praktyce? Podzielcie się swoją opinią zostawiając komentarz na naszym profilu na portalu Facebook lub wysyłając do mnie maila. Nawet jeśli nie będzie to miało większego znaczenia dla samej dyscypliny, ucieszy mnie fakt, że tak wiele osób chce włączyć się do dyskusji na temat niezależnego wrestlingu. Pozdrawiam!
- Daniel Austin (Don Roid)
www.facebook.com/FightBoxPodcast
www.instagram.com/fightboxhd
www.fightbox.com/en/blog (blog)
www.fightbox.com/en/podcast (podcast)