FightBox on Facebook
English (United Kingdom)Polish (Poland)Czech (Čeština)

Kwiecień 2016: Czy sporty walki przetrwałyby bez pojęcia narodowości?

Sporty walki to tak naprawdę biznes. Biznes, który opiera się na współzawodnictwie, na emocjach towarzyszących walce, rywalizacji, na nerwach, powrotach zawodników na ring i kulcie bohaterów. Ale pożywką dla tego biznesu jest również patriotyzm i duma narodowa. A jak wyglądałyby sporty walki, gdyby nie istniały granice państwowe?

Skąd się to wzięło?

Od zarania cywilizacji człowiek walczył z drugim człowiekiem: plemiona, a nawet całe kraje toczyły ze sobą walkę, a czasami dochodziło do okupacji czy próby wyeliminowania całej nacji i całej kultury. Zjawisko głębokiej nienawiści pomiędzy pewnymi krajami nadal istnieje, i co więcej, można je wykorzystać na wiele sposobów.

W sportach walki podoba mi się to, że pozwalają walczącym zawodnikom pozbyć się agresji w cywilizowany sposób. Jeśli masz ochotę walczyć, najpierw naucz się, jak to robić porządnie i sprawdź samego siebie – w kontrolowanym środowisku z ustalonymi zasadami i personelem medycznym gotowym do pomocy – stając do walki z przeciwnikiem, który dorównuje twoim umiejętnościom. Szacunek, idea współzawodnictwa sportowego i fair play – te cechy i zasady obecne są zwykle po obu stronach ringu, ale jest jeszcze coś innego, a mianowicie dość oczywista gra na uczuciach nacjonalistycznych, czyli coś, co jest typowe dla tych, którzy „nie mają własnego kręgosłupa”.

Typowa karta walk

Większość kart walk, np. w kickboxingu, MMA, boksie tajskim, przynajmniej tych w Europie, wykorzystuje element dumy narodowej. Dość często promocja lokalnych walk polega na ustawieniu pojedynków pomiędzy wszystkimi lokalnymi zawodnikami, a zawodnikami z innego kraju. Hymn narodowy, grany przed walką o tytuł mistrzowski, to już stała tradycja. Zawodnicy wchodzą na ring dumnie prezentując flagę swojego kraju, a atrakcyjne ring girls, które stoją przy wejściu lub na ringu, prowokują strojem w barwach narodowych swojego zawodnika. Natomiast obok nazwiska zawodnika, na niemal każdej karcie walk lub w niemal każdej informacji prasowej, pojawia się nazwa jego kraju.

 

 

Spotkałem się również z całymi kartami walk zatytułowanymi „Ten kraj kontra inny kraj” lub w podobnym stylu. Celem kart typu „my kontra oni” jest przyciągnięcie uwagi widza poprzez odwołanie się do jego ‘patriotyzmu’. W tym momencie przychodzą mi do głowy wspomnienia takich walk jak np. Sylvester Stallone kontra zły Rosjanin w Rocky IV, czy Jean-Claude Van Damme kontra diaboliczny Taj w filmie Kickboxer.

 

 

W zawodowym wrestlingu ten element był najbardziej wykorzystywany w latach osiemdziesiątych. Dla przykładu Hulk Hogan jako „prawdziwy Amerykanin” walczący z hordą złych cudzoziemców, takich jak The Iron Sheik, Nikolai Volkoff i Yokozuna, chociaż w ostatnich latach ten element zaczął zanikać.

 

 

A na co komu ten cały patriotyzm?

Czy ktoś może mi powiedzieć, z czego dokładnie wynika poczucie dumy? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, z czego tak naprawdę jesteś dumny? Słownik definiuje dumę jako “uczucie głębokiej przyjemności lub zadowolenia wynikające z własnych osiągnięć/sukcesów”. A ty? Jakie sukcesy osobiste masz na koncie; co udało ci się osiągnąć? Georg Carlin, amerykański komik, powiedział kiedyś:

“Nigdy nie mogłem zrozumieć dumy narodowej czy etnicznej, ponieważ moim zdaniem duma to uczucie, które powinniśmy zarezerwować dla własnych osiągnięć i sukcesów, a nie dla czegoś, co stało się przypadkiem i wynika np. z urodzenia. Bycie Irlandczykiem nie jest żadną umiejętnością, to po prostu cholerny, genetyczny zbieg okoliczności”.

 

 

 

Jako osoba mieszkająca od 15 lat w obcym kraju, często zadaję sobie pytanie, co tak naprawdę oznacza postawa patriotyczna. Przed moim wyjazdem z USA w 2005 roku nie byłem największym patriotą w swoim własnym kraju, ale po przyjeździe do Polski – do obcego kraju, którego nie rozumiałem – zauważyłem, że mój patriotyzm podwoił się, a może nawet potroił. Z czasem mój patriotyzm powoli zanikał i gdzieś po drodze straciłem poczucie amerykańskości, ale jednocześnie nie udało mi się rozwinąć w sobie poczucia dumy narodowej w stosunku do Polski.

 

Sport bez granic państwowych

Tak więc, czy sporty walki mogłyby istnieć bez dumy narodowej i patriotyzmu, a może ich brak byłby bardzo niekorzystny z perspektywy biznesowej? Wydaje mi się, że skutek byłby niewielki, a być może wyeliminowanie elementów patriotyzmu i dumy narodowej byłoby z korzyścią dla tych dyscyplin. Przecież istnieje tak wiele różnych sposobów wzbudzenia zainteresowania widza i nie musimy uciekać się do haseł typu: „zawodnik z kraju X kontra zawodnik z kraju Y”. Tak naprawdę kategoryzowanie zawodników wg kraju pochodzenia i odwoływanie się do patriotyzmu przemawia do najniższych instynktów.

Weźmy na przykład UFC: najwyższe zyski w historii tej firmy nie opierają się na walkach typu kraj kontra kraj. Walki Brock Lesnar kontra Frank Mir (gala UFC 100), Ronda Rousey kontra Holly Holm (gala UFC 193), czy Conor McGregor kontra Nate Diaz (gala UFC 196) nie miały nic wspólnego z patriotyzmem czy walką pomiędzy poszczególnymi krajami. Zainteresowanie widzów wynikało z całkiem odmiennych przyczyn. Tak samo w przypadku boksu: weźcie np. walkę stulecia pomiędzy Floydem Mayweather i Manny Pacquiao. Czy najwyższe zyski z PPV (pay per view) miały coś wspólnego z faktem, że Mayweather pochodzi z USA, a Pacquiao z Filipin? Szczerze? Nie sądzę.

 

Nie karmić trolli

W większości przypadków organizatorzy wydarzeń typu „kraj kontra kraj” nie kierują się złośliwością czy złymi intencjami. To tylko przyjazna i profesjonalna rywalizacja sportowa pomiędzy zawodnikami z różnych krajów. Problem polega na tym, że za sprawą fanów ta pozytywna idea szybko może przerodzić się w coś całkiem innego. Widać to szczególnie w przypadku walk pomiędzy zawodnikami z różnych krajów, komentowanych przez fanów na portalach społecznościowych typu Youtube czy Facebook, na których aż roi się od obraźliwych komentarzy o podłożu rasowym, etnicznym czy religijnym.

Obecnie mamy do czynienia z niepokojącą tendencją nacjonalistyczną/rasistowską, która rozwija się nie tylko w Polsce, ale też w innych częściach świata. Nacjonalizm / rasizm przybrał na sile wraz z falą imigrantów w Europie, i nie chodzi tu tylko o białych pałających nienawiścią do innych ras. Zjawisko to rozwija się wielokierunkowo. Łatwo jest sobie siedzieć w domu i nienawidzić całej grupy osób, ale kiedy wychodzisz na ring i stajesz do walki tylko z jedną osobą, możesz zdobyć szacunek tej osoby, bez względu na jej pochodzenie.

 


  • Dodaj na:
    Facebook Google Bookmarks