FightBox on Facebook
English (United Kingdom)Polish (Poland)Czech (Čeština)

Październik 2014: Najbliższy krewny

Gdy już się wydawało, że dominacja mongolskich zawodników w zawodowym sumo nie może być większa, nagle pojawia się Ichinojo i przesuwa tę granicę jeszcze dalej. 21-letni mocarz z mongolskich stepów zaliczył spektakularny debiut w najwyższej dywizji, plasując się na drugim miejscu, zdobywając dwie nagrody specjalne i pokonując po drodze dwóch mistrzów ozeki oraz jednego rywala w randze yokozuna.

Obecnie jesteśmy świadkami – jak ja to nazywam – „ery Mongołów”, ponieważ trójka najwyżej sklasyfikowanych zawodników sumo reprezentuje właśnie Mongolię. Co więcej, od czasu zakończenia kariery w marcu 2000 r. przez Wakanohanę, żadnemu Japończykowi nie udało się zdobyć rangi yokozuna. Na razie nic nie wskazuje na to, by sytuacja Japończyków miała się poprawić, zwłaszcza że po turnieju Aki Basho dużo się mówi o tym, iż to Ichinojo zostanie 72. wielkim mistrzem.

 

Narodziny gwiazdy

 

Wychowany na stepach Mongolii w rodzinie nomadów Ichinojo od dziecka trenował judo oraz zapasy mongolskie, w której to dyscyplinie zdobył pas mistrzowski w wieku 14 lat. Potem jednak wybrał sumo i w 2010 r. przeniósł się do Japonii. Liczne sukcesy w trakcie kariery amatorskiej pozwoliły mu uzyskać status „makushita tsukedashi”, dzięki któremu nie musiał debiutować w najniższej dywizji sumo z innymi nowicjuszami, lecz mógł wystartować od razu w trzeciej najwyższej dywizji – Makushita. Warto dodać, że dokonał tego jako pierwszy zapaśnik spoza Japonii.

 

Ichinojo z łatwością przebrnął przez pierwsze dwa turnieje, uzyskując w obu wynik 6-1. Już w trzecim swoim turnieju wywalczył awans do drugiej dywizji – Juryo, zdobywając mistrzostwo z wynikiem 11-4. Niewiele brakowało, aby wygrał dwa mistrzostwa dywizji Juryo z rzędu, jednak w turnieju West Juryo #3 odpadł w fazie pucharowej po porażce z Tochinoshinem.

 

We wrześniu 2014 r. zadebiutował w najwyższej dywizji w swoim zaledwie piątym turnieju w zawodowej karierze. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążył nawet zapuścić włosów na długość wystarczającą do zawiązania ich w tradycyjny kok. Turniej rozpoczął od 6 zwycięstw, po czym uległ dopiero w siódmej walce z Ikioi. Po 9 kolejkach z wynikiem 8-1 zajmował drugie miejsce ex aequo z mistrzem yokozuna Kakuryu. Dzięki temu podskoczył na liście rankingowej banzuke i mógł zmierzyć się z wyżej sklasyfikowanymi przeciwnikami. Odniósł wówczas kilka cennych zwycięstw, m.in. pokonując w 10. kolejce przebiegłego weterana Yoshikaze (M3), a następnie wygrywając z mistrzem ozeki Kisenosato po zastosowaniu kontrowersyjnej techniki henka. W 12. kolejce zmasakrował walczącego w radze ozeki Goeido, a w 13. pojedynku wykonał odważną akcję henka na mistrzu yokozuna Kakuryu. Był to jego pierwszy pojedynek z rywalem w randze yokozuna i to od razu zwycięski, a w dodatku nagrodzony jego pierwszą złotą gwiazdą.

 

Prawdziwy test

 

Na początku 14. kolejki liderami turnieju z wynikiem 12-1 byli Ichinojo oraz mistrz yokozuna Hakuho. Obaj zawodnicy spotkali się w ringu centralnym, a zwycięzca pojedynku miał ogromną szansę wygrać cały turniej. Hakuho szybko złapał swojego początkującego rywala w chwyt wewnętrzny prawą ręką. Następnie czekał cierpliwie na możliwość chwycenia go za pas mawashi, a gdy wykonał ruch, Ichinojo musiał cofnąć się do krawędzi ringu. Młody Mongoł próbował utrzymać swoją pozycję, ale mistrz yokozuna powalił go na ziemię lewą ręką.

 

 

[Hakuho (brązowy pas) i Ichinojo (niebieski pas) w starciu]

 

Co dalej?

 

Startując z pozycji M10, Ichinojo zajął w swoim pierwszym turnieju w najwyższej dywizji drugie miejsce z wynikiem 13-2. Najprawdopodobniej oznacza to, że w listopadowym turnieju znajdzie się w grupie sanyaku, zwłaszcza że wszyscy zawodnicy w randze od sekiwake do M2 zaliczyli make-koshi (więcej porażek niż zwycięstw). W takim przypadku w kolejnym turnieju czekają go walki wyłącznie z elitą sumo.

 

W ostatnich kilku latach pojawiło się wielu zapaśników, którzy dość szybko odcisnęli znaczące piętno na najwyższej dywizji, ale potem równie szybko ich gwiazdy gasły. Za najnowszy przykład można uznać Endo, który wygrał dywizję Juryo w swoim zaledwie trzecim turnieju, a w kolejnym zadebiutował w dywizji Makuuchi, jednak od tamtej pory jego występy są już bardzo przeciętne. Można też wspomnieć o takich zawodnikach, jak Kotooshu, Aran, Jokoryu i Osunaarashi. Wszyscy wymienieni w imponującym stylu awansowali do najwyższej dywizji, lecz potem dość szybko dopadła ich stagnacja. Jestem bardzo ciekaw, jak Ichinojo poradzi sobie w listopadowym turnieju, czy spełni pokładane w nim nadzieje i czy będzie godnym rywalem dla najlepszych zawodników.

 

Król

 

Skoro mowa o najlepszych, mistrz yokozuna Hakuho jest coraz bliżej pobicia jednego z najważniejszych rekordów wszech czasów, tj. największej liczby wygranych turniejów w karierze. Po wrześniowym triumfie ma ich już na koncie 31, a więc tyle samo, co zajmujący drugie miejsce pod tym względem Chiyonofuji. Jeśli wygra jeszcze jeden turniej, przeskoczy Chiyonofujiego i zrówna się z liderem wszech czasów Taiho, który zaliczył 32 zwycięstwa. Moim zdaniem Hakuho nie tylko pobije ten rekord, ale wyrobi sobie ogromną przewagę z tego prostego powodu, że nie widać nikogo, kto mógłby go powstrzymać. Jedyne, co mogłoby go zastopować, to kontuzja. Jeśli powalczy jeszcze kilka lat, prawdopodobnie uda mu się również pobić rekord Kaio, który jest zawodnikiem o największej liczbie zwycięstw w karierze.

 

Reszta stawki

 

Rywale Mongołów wyglądają w tej chwili dość żałośnie. Wszyscy trzej mistrzowie ozeki zakończyli turniej z mniej niż 10 zwycięstwami, co nie wygląda dobrze pod kątem rankingu. Goeido ledwo uzyskał kachi-koshi, kończąc swój debiut w randze ozeki z wynikiem 8-7. Nie widzę obecnie nikogo, kto mógłby stanowić jakąkolwiek konkurencję dla trzech aktualnych mistrzów yokozuna. Wszyscy rywale zdają się zbierać jedynie okruchy z mistrzowskiego stołu, a szczytem ich możliwości wydaje się być uzyskanie kachi-koshi. Wszyscy poza Ichinoji oczywiście.

 

Czy ten młodziak zostanie następnym mistrzem yokozuna? Czy Hakuho będzie miał w końcu godnego rywala, zanim pobije rekord Taiho i zakończy karierę? Czy może Ichinoji będzie tylko kolejną chwilową sensacją?

 

 

- Daniel Austin (Don Roid)

 

daniel.austin@spiintl.com

www.facebook.com/realdonroid

www.twitter.com/donroidDDW

www.fightbox.com/en/blog

 

 

  • Dodaj na:
    Facebook Google Bookmarks